O BOŻYM NARODZENIU  -  REFLEKSJE BERLIŃSKIEGO PROBOSZCZA
Świętujemy Boże Narodzenie, a więc przyjście Boga w osobie Jezusa Chrystusa na ziemię. Tak, to jest naprawdę niepojęte, że Bóg stał się człowiekiem, że przyjął ludzkie ciało, że stał się jednym z nas.
Jest sporo ludzi na tym świecie, którzy nie potrafią tego zrozumieć, którzy nie mogą w to uwierzyć, że Bóg posunął się tak daleko, że w ludzkim ciele zstąpił na ziemię. Ale to niezrozumienie towarzyszy chrześcijaństwu od dawna, to nie jest nic nowego pod słońcem. Już około 178 roku po Chrystusie znany pogański filozof Celus napisał pełne cynizmu i nienawiści dzieło w którym wyśmiał chrześcijańskie dogmaty: Wcielenia, Odkupienia, wyśmiewał Mszę Świętą i inne ważne dla chrześcijan sprawy. Napisał, że chrześcijanie są szaleni bo wierzą, że Bóg stał się jedym z nich, że mogą się z Nim zjednoczyć w czasie Mszy świętej, uważał że to czyste szaleństwo.
Ale tak naprawdę, to nie my chrześcijanie jesteśmy szaleni, należałoby powiedzieć (bez obrazy dla Boga) że to On oszalał z miłości do człowieka, to On oszalał bo tak bardzo się uniżył by dzielić los człowieka i swego stworzenia.
Skoro świętujemy Boże Narodzenie a więc przyjście Jezusa na ziemię, to warto przypomnieć, że teologia mówi o trzech przyjściach Pana Jezusa. Pierwsze to te właśnie, które dokonało ok. 2 tyś. lat temu w Betlejem Judzkim, drugie to ostateczne przyjście Pana Jezusa na końcu dziejów, a trzecie to osobiste spotkania wierzącej i modlącej się osoby - z Jezusem Chrystusem. Chodzi tutaj o duchowe spotkania z Panem Jezusem czy to podczas Komunii św. czy w trakcie osobistej modlitwy. Innymi słowy przyjście Pana Jezusa do naszego serca.
Pamiętam, że po święceniach kapłańskich kiedy byłem świeżo upieczonym  kapłanem, jak to starsi księża mówią - jeszcze na gwarancji, jeszcze takim można powiedzieć naiwnie pobożnym. Na Święta Bożego Narodzenia życzyłem moim znajomym tego, żeby Pan Bóg narodził się w ich sercach – takie proste życzenia. Niestety zwykle te moje życzenia spotykały sie z ironicznym uśmiechem albo cyniczną, dowcipną odpowiedzią. Zazwyczaj potem było mi głupio, bo te bardzo świątobliwe życzenia często spotykały sie z niezrozumieniem, pewnie było to też tak, że adresat nie był przygotowany na przyjęcie tak „uduchowionych” życzeń.
Teraz po latach myślę sobie, że te życzenia nie byłe aż takie głupie, ale dla wielu zwyczajnie niezrozumiałe. No bo jak to Pan Jezus ma się w moim sercu urodzić?
Ano bardzo zwyczajnie, On chce się z nami spotykać, chce w domu naszego serca, inaczej mówiąc w naszym człowieczeństwie znaleźć dla siebie trochę miejsca. Bóg chce się rodzić w naszych sercach, to znaczy chce do nas przychodzić i z nami przebywać. Jeśli tylko zauważy, że drzwi naszego serca są otwarte, że jest tam zaproszenie, że jest chęć przyjęcia Go, to przyjdzie.
Przyjdzie pocieszyć Cię gdy bolejesz po śmierci matki, męża czy stracie ukochanego dziecka.
Przyjdzie umocnić Cię w trudnych chwilach, kiedy już nie wiesz co zrobić ze swoim mężem albo przyjacielem alkoholikiem, kiedy już nie masz więcej cierpliwości, siły i nie wiesz jak mu pomóc.
Przyjdzie poradzić Ci co dalej zrobić ze swoim życiem bo nie wiesz co dalej, jaką drogę wybrać, co z sobą zrobić.
Przyjdzie podźwignąć Cię w chorobie, która Cię przytłacza i nie masz siły by dalej znosić cierpienie, przyjdzie pomóc Ci nieść twój codzienny krzyż.
Przyjdzie kiedy nie widzisz żadnego sensu w swoim życiu, kiedy ogarnia cię beznadzieja, smutek, lęk przed przyszłością i depresja, przyjdzie by pomoc ci podnieść się z tej słabości i dać siłę na dalszą drogę.
Przyjdzie powiedzieć Ci, że Cie kocha kiedy czujesz się niekochany lub  niekochana, kiedy inni nie okazują Ci ani miłości, ani wdzieczności, ani zainteresowania. On powie Ci, że dla niego jesteś kimś ważnym i wyjątkowym, jedynym.
Przyjdzie kiedy ty sam jesteś zniewolony alkoholem, narkotykami innymi uzależnieniami czy grzechami by dać Ci nadzieję, by powiedzieć zostaw to, przebudź się, pójdź za mną. Przyjdzie by przywrócić Ci twoją utraconą ludzką godność.
Przyjdzie kiedy czujesz się samotna i opuszczona, kiedy przeżywasz udrękę swojej samotności, kiedy wszyscy o tobie zapomnieli, przyjdzie powiedzieć Ci, że nie jesteś sama czy sam, że On jest bardzo blisko Ciebie.
Tylko zrób Mu miejsce w swoim sercu, zaproś Go do siebie, pozwól mu się tam właśnie narodzić. Powiedź mu o swoich problemach, słabościach, sprawach z którymi sobie nie dajesz rady. On po to przyszedł być dzielić z tobą swoje życie by z tobą nieść krzyż twojej codzienności ku radości zmartwychwstania.
Angelus Silesius, urodzony we Wrocławiu w XVII wieku mistyk, zapisał: Jeśliby Chrystus w Betlejem był po tysiąckroć zrodzony, a nie w Tobie - pozostałbyś zgubiony, Krzyż na Golgocie nie uwolni cię od złego, jeśli najpierw nie stanie w środku serca twego.
Między innymi na tym polega sens Bożego Narodzenia, że Bóg przychodzi do nas, bo mu na nas zależy. I nawet jeśli brakuje ci sił by zbliżyć się do Niego, to zobacz On sam chce przyjść do Ciebie. I przyjdzie jeśli mu na to pozwolisz, jeśli zrobisz mu trochę miejsca w twoim życiu. Jeśli dasz mu znak że Go chcesz w twoim życiu. Jeśli mu powiesz – przyjdź Panie Jezu. To przyjdzie i nie będzie szukać miejsca gdzieś obok w jakiejś stajni czy oborze. Dzisiaj nadszedł ten czas zaproś Go do siebie, przyjmij i przytul jak swoje, własne dziecko.

Błogosławionych Świąt i umocnienia życzę - o. Jan Kulik OP
POWRÓT